lenia mam :(

od wczoraj jakies lenistwo mnie dopadlo
dzisiaj rano mielismy jechac z Fang do parku z samego rana i na targ.
Nic z tego nie wyszlo bo bylismy zmeczeni wczorajszym lazeniem po Chatuchak i wstalismy kolo 9
docelowo mielismy zwiedzic, park, targ, farme krokodyli i pradawne miasto (ogromny park z replikami znanych zabytkow z calej Tajlandii, zminiaturyzowanych oraz w skali 1:1)
Udalo sie zrealizowac tylko targ i krokodyle bo na reszta zbraklo sil
Targ okazal sie esencja tajskiego kolorytu. Typowy targ na ktorym gospodynie codziennie rano robia zakupy wiec nie bylo zadnych bialych przez co wzbudzalem niemala sensacje idac ulica i robiac zdjecia :)
mnostwo owocow, ryb, zwierzat, ubran i czego tylko dusza zapragnie. przybylismy troche za pozno i sprzedawcy zaczeli sie skladac, ale mimo wszystko multum ludzi, zapachow i halasu jest nieporownywalne z niczym.
Odwiedzilismy tez chinska kaplice ktora przyciagala wzrok niezmierna pstrokacizna kolorow i ksztaltow. Mnowstwo zlocen i czerwieni przeplatanych zielenia i niebieskim.
z powodu goraca zabralismy sie na farme krokodyli.
Najwieksza na swiecie hodowla krokofyli przywitala w bolesny sposob. Fang zaplacila 60 THB, a ja 300 tylko dlatego ze jestem bialy... :/
skoro wiec tyle zaplacilem mialem zamiar wykorzytac to maksymalnie. obejrzelismy show z krokodylami,w ktorym treserzy wkladali im glowe do paszczy i ciagali za ogony. Najfajniejsze w tym wszystkim byly dzieci ktorych min i reakcji nie nadazalo sie fotografowac ;)
w obrebie farmy bylo tez zoo, w ktorym mozna bylo poogladac biale tygrysy, jakies niedzwiedzie, malpy i mnostwo innego egzotycznego zwierza.
obejrzelismy tez show sloni w ktorych slonie jezdzily tuk tukiem, graly w kregle, tanczyly i inne takie. Ogolnie milo bylo popatrzec na te zwierzeta z bliska bo sa naprawde pocieszne :)

po krotkim obiadku podazylismy obejrzec basen dla krokodyli. Takej kupy gadow jeszcze nie widzialem... lezac jeden na drugim na ogromnej przestrzenie krokodyle wygrzewaly sie na sloncu podgryzajac to siebie, to rzucane przez turystow mieso, ktore mozna sobie bylo zakupic. Chodzac po drewnianej kladce nad basenem z setkami krokodyli Fang opowiadala historie o tym jak to kiedys pod kims sie kladka zalamala i krokodyle mialy konkretny obiad ;)
przy wyjsciu obejrzelismy sobie jeszcze male i duze tygrysy, z ktorymi mozna bylo sobie zrobic zdjecie. W sumie cala ta farma krokodyli nie jest warta tytch 30zl ktore trzeba zaplacic. Milo sie spacerowalo posrod wedrujacych sloni i ogladalo krokodyle, ale nie na tyle zeby nie bylo szkoda tych 300THB
Jak ktos lubi te gady i chce je zobaczyc w hurtowej ilosci to mu sie na pewno spodoba ;)
wracajac do domu zaszokowoal mnie jeszcze wedrujacy po ulicy slon, ktory uzywany jest jeszcze gdzieniegdzie jako zwierze do pracy w polu
jeszcze tylko wizyta w sklepie, w ktorym na prozno probowalem znalezc normalny chleb i ser (maly okragly president camambert kosztuje tutaj 240 THB (!)
wrociwszy do domu jeszcze szybka kapiel w zimnej wodzie i wycieczka na Thong Lo do JJ Kitchen, ktore okazalo sie byc zamkniete z powodu remontu, tak wiec pisze teraz z kafejki przy Asok i zaraz zmykam do Mc Donalda na hamburgera zeby poczuc w miare normalna bulke i kotleta :P ;)

Zdjęcia (14)

Komentarze (3)