dzisiaj nie zrobilem kompletnie nic...
pobudka o 7.30 i jazda samochodem z Fang i jej siostra do centrum.
wysiadlem przy Lumpini Park bo w koncu trzeba bylo do niego pojsc ;)
zaraz od progu szko. ide sobie alejka, a po trawniku obok zasuwa jakis dinozaur... po chwili zauwazylem ze nie jest sam i mnostwo ich biega i plywa naokolo... wygladal na nieruchawego wiec podszedlem i zaczalem robic zdjecia. ale gdy tylko sie zblizylem to uciek zadziwiajaco szybko do pobliskeigo stawu...
byl podobny do tego gada, ktory mieszka u mnie w ogrodzie wiec prawdopodobnie sa one powszechne w Tajlandii bo widzialem je nawet na drzewach w Lumpini.
przez bite (doslownie, siedzialem i bebnilem na stole;) siedzialem w parku probujac odpoczac, ale upal i temperatura skutecznie to uniemozliwiala.
dalej powedrowalem w strone siam square z zamiarem poszukania okularow majac w planie zachaczyc o farme wezy i uniweersytet Ramy V (chulalongkorna)
Farma okazala sie zbyt droga "przyjemnoscia" (nie zaplaca 200THB ze ogladanie wezy) za to uniwersytet byl bardzo fajny. Rozrzucony na rozleglym terenie z mnostwem zielenie i tlumem ubranych identycznie studentow (ktorzy notbaene wygladaja jak nasi gimnazjalisci :P )
doszedlem do jakiegos centrum handlowego w koncu, co sie nazywalo chyba MBK
oczywiscie w kazdym sklepie optycznym mimo pierwszego wrazenia czystosci dalo sie zauwazyc jakis odrapany stol, niezbyt czyste szyby wystawowe i ogolnie jakies takie niedopracowane szczegoly, ktore skutecznie zniechecaly mnie to zakupu.
ceny okularow zaczynaly sie od 4000THB i uznalem ze jest to zbyt duzo jak na takie warunki sprzedazy. W jednym tylko obsluzono mnie tak jak nigdzie w Polsce. Od progu powitala mnie mila pani z plynnym angielskim pytajac czego szukam i proponujac kawe.
wziela do sprawdzenia moje okulary a drugi pracownik pokazal mi oprawki. jednak jaka obsluga takie ceny ;) najtansza opcja okularow w ISOPTIC wyniosla okolo 8000-10 000 THB wiec podziekowalem grzecznie mowiac ze i tak musze wyplacic pieniadze i juz mialem sie zbierac, gdy zatrzymala mnie ow amila pani wreczajac mi elegancka firmowa torebke z jakims magazynem salonu optycznego i DVD pokazujacym produkcje i technologie robienia szkiel. Bardzo podbudowany taka obsluga klienta poszedlem do Mc'a na frytki ;) :P
reszta dnia uplynela mi na szwedaniu sie bez celu po galeriach handlowych co bardzo mnie zmeczylo. na szczescie mialem w planach spotkanie z Ela - polka, ktora w tranzycie do Birmy musiala posiedziec kilka dni w BKK.
spotkalismy sie na piwie przy Victory monument i bardzo fajnie bylo wymienic kilka doswiadczen z podrozy i moz porozmawiac w rodzimym jezyku na drugim koncu swiata :)
wrociwszy do doomu wreszcie odpoczalem mogac porozmawiac z moja Iza.... :)